Kiedy rodzice się rozwodzą, kiedy samotna mama lub tata dochodzą swoich praw do dokładania się na wydatki na dziecko do drugiego rodzica, to zasądzane są alimenty. Pieniądze te w swoim założeniu mają być przeznaczane na przysłowiowy wikt i opierunek malucha. Biorąc pod uwagę, że wynagrodzenia w Polsce względem kosztów życia wciąż pozostawiają wiele do życzenia, utrzymanie dwójki osób z jednej pensji zazwyczaj jest całkiem sporym wyzwaniem. Wyzwaniem, któremu mają pomóc w założeniu alimenty. Ale to tylko teoria, gdyż na koniec kwietnia 2017 roku wysokość zadłużenia alimentacyjnego w Polsce wyniosła 10,5 miliarda złotych i jak podają szacunki, zwiększa się o około 100 milionów złotych każdego miesiąca (źródło BIG InfoMonitor). Rejestr wskazuje blisko 302 tysiące osób, które nie płacą na swoje dzieci.
Raport z rejestru dłużników alimentacyjnych po raz pierwszy pokazał miasta, nie tylko województwa. I tak jako niechlubni liderzy znalazły się na nim Warszawa, Łódź i Kraków. Co ciekawe w grę wchodzą nie tylko duże miasta wojewódzkie, ale i mniejsze miejscowości. Jeśli spojrzeć na ranking województw, to prym wiodą śląskie, mazowieckie i dolnośląskie. Z rankingu wynika, iż w dużych miastach średnio dwa razy więcej rodziców nie łoży na swoje dzieci zasądzonych pieniędzy. W ciągu ostatnich trzech miesiącach – od stycznia do kwietnia- lista rodziców unikających płacenia alimentów wydłużyła się o kolejne 2,6 tysiąca osób. Jednak nie jest to norma, bowiem po raz pierwszy zawarto informacje o zmniejszeniu się liczby osób zadłużonych względem swoich dzieci w niektórych województwach. Do takich regionów należy między innymi Mazowsze, w którym liczba ta spadła o 55 osób. Wyraźny spadek widoczny jest także na Dolnym Śląsku, gdzie obok liczby osób, spadła także kwota zadłużenia o ponad 92 miliony złotych. Jak szacują socjolodzy, strach przez zaostrzonymi karami wynikającymi z Kodeksu karnego okazał się być dobrym straszakiem. Zaostrzone kary mają wejść w życie 31 maja br. Karą za co najmniej 3 miesiące opóźnienia w płaceniu alimentów będzie grzywna lub ograniczenie lub pozbawienie wolności. Zastąpiono zapisy dotyczące uporczywym uchylaniem się od płacenia alimentów trzymiesięcznym okresem braku płatności.
I choć zapisy znowelizowanego kodeksu grożą więzieniem, to Ministerstwo Sprawiedliwości przekonuje, że nie mają na celu zaludniania i tak już przepełnionych zakładów karnych. Autorzy nowych przepisów liczą na to, że w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów liczba osób osadzonych z tytułu niepłacenia alimentów zwiększy się o około 10 procent, natomiast w kolejnych latach odpowiednio o 15 i 20 procent.
Najnowsze komentarze